FRYSZTAK24.PL

kysyprzemysl

Tutaj temat turystyka,
-czego nikt go nie dotyka?
Czyż mieszkańcy pięknej gminy,
- tu Frysztaka się wstydzimy?

Frysztak przecież jest wspaniały,
- a z historią też nie mały.
Więc turyści są potrzebni,
- tacy z groszem i nie biedni.

Czemu ich nie zapraszacie?
- przecież tu atrakcje macie.
Ja pochodzę od Przemyśla,
- Frysztak kocham i nie zmyślam.

Tu jest miło i też ślicznie,
- gdzie się ruszysz sympatycznie.
Każdy miły ,,pogadany',
- każdy tutaj jest lubiany.

Tu bezpiecznie w Waszym Świecie,
- tylko o tym też nie wiecie.
A z atrakcji jest przyroda,
- cisza spokój i wygoda.

Są tu sklepy i usługi,
- temat można pisać długi.
Może w Gminie to docenią,
- jeszcze coś na lepsze zmienią.

By turyści przyjeżdżali ,
- i zarabiać nam też dali.
Dla mnie etat przewodnika,
- bajek różnych też nawtykam.

I pokażę też atrakcje,
- i zaproszę na wakacje.
Zrobić trzeba tu miasteczko,
- namiotowe takie z deczko.
Tu w Stępinie przy tunelu,
- tam turystów będzie wielu.

Tam wojskowe dać zabawy,
- trochę chęci nie ma sprawy.
Będzie dla miejscowych praca,
- a dla Księdza na mszy taca.

Będą chwalić także Wójta,
- więc pomysłów się nie ,,bójta".
autor KYSY
Krzysztof Szczurko
15 sierpnia 2012

ktoś

Nikt nie dotyka tematu turystyki, więc może ja spróbuję coś pokombinować w agroturystyce. Wydaje mi się, ze gminą wybitnie turystyczną, to może i nie będziemy, ale już w agroturystyce, to możemy coś znaczyć. Ja coś popisze prozą, KYSY coś dopisze wierszem, i może kogoś skusimy. Jeden z realizatorów programu TV, na pytanie jak się pracowało na wsi, odpowiedział, że wieś, to nie jest coś gorszego od miasta. "Na wsi żyją bardzo inteligentni ludzie, może nawet bardziej inteligentni niż w mieście". Z mojego pokolenia, gdy w latach 70 tych wchodziliśmy w życie zawodowe, z moich obserwacji wynika, że na wsi zostawali młodzi bardziej kreatywni, niż ci co uciekali do bloków. Byli rolnikami, chłopo-robotnikami jak wówczas nazywano, lub po prostu tylko budowali domy na wsi, by wygodnie mieszkać. Ci ludzie byli bardziej zaradni w pracy zawodowej, bo potrafili więcej, niż ci w blokach, zajmujący się akwarium lub wędką na ryby. Z tych czasów, prawie nie było widać dziewczyny czy chłopaka z wyrazna nadwagą. Dziś, mnie starego, razi widok otyłych dzieci i nastolatek, którym trzęsące się "oponki", wyłażą nad biodrówki. Wtedy był ruch, pomoc w gospodarstwie, no i zajęcia z wf, były najbardziej lubianą lekcją. I jeszcze najwazniejsze odżywianie: Do szkoły nie brało sie nic, najwyżej owoce, a w domu zdrowe jedzenie. Dziś, dzieciarnia i tłuściutkie jak foczki dziewczyny, jak nie trzyma w rękach telefonu, to jakiegoś baraniego kebeba, zapiekankę, lub loda. Te smaki nie omijają i starszych, którzy czytają na etykietach, że smak i zapach, identyczny z naturalnym. Gdy zaczynają sie u starszych problemy ze zdrowiem, to mądry lekarz radzi, by wrócić do natury. Plastikowe jedzenie w plastikowych pudełkach, zawiera tyle trucizn, że człowieka też powalą. Jak już powalą, to stwierdzono, że dzisiejsi zmarli, dłużej się rozkładają, bo zjedli tyle antybiotyków pochodzących z mięsa hodowanego na fermach. Kości z kurczaka z domowej hodowli sa żółte, a z fermy są prawie czarne. Pewnie to samo dzieje sie z naszymi stawami biodrowymi, bo kolejki do wymiany są kilkuletnie. Więc jeżeli agroturystyka, to i zdrowa żywność.
cdn.